czwartek, 30 marca 2017

51. Khaki casual - oliwkowy żakiet

Uwielbiam wiosenne poranki. Budzę się jeszcze przed budzikiem, słońce wdziera się do pokoju a za oknem słyszę śpiew ptaków.
Czy to nie jest cudowne?
Definitywnie jest.

Wiosną wszystko wydaje się lepsze, piękniejsze.
Świat dookoła budzi się do życia po zimie i ja sama czuję, że we mnie też wstępują nowe siły.
Z natury jestem dość energiczną osobą, ale teraz wręcz tryskam energią.
Wszystko wydaje się takie proste, takie możliwe i takie w zasięgu ręki.
Byle tylko nie przegapić tego skoku motywacji. Chciałabym w pełni wykorzystać ten zastrzyk energii, zrealizować wszystko to, co zamierzyłam.

Przeglądając efekty tej sesji czułam zadowolenie.
Być może jest to nieco nieskromne, ale naprawdę mi się podobają.
Podczas robienia zdjęć czułam się w bardzo swobodnie i myślę, że jest to dość widoczne.
Jestem tu w pełni sobą i zupełnie w swoim stylu.
Wybraliśmy jedno z naszych ulubionych miejsc- Hotel Łańcut. Obok jest restauracja, basen i parking. W ten piękny, wiosenny dzień, przy stolikach na zewnątrz siedzieli ludzi. A ja nie czułam się skrępowana. To dla mnie przełom, wiecie?
Przestałam się wstydzić siebie. I muszę Wam to powiedzieć, ale jestem z siebie dumna.
Każda sesja była moją wewnętrzną walką z samą sobą. Mimo, iż chęć fotografowania wygrywała z moim skrępowaniem to nigdy nie czułam się w pełni swobodnie.
Tym razem było inaczej. Mam nadzieję, że efekt będzie długotrwały i moja "pewna niepewność" zniknie, przepadnie i zostanie zapomniana.

Prezentuję Wam dzisiaj strój dla mnie typowy.
Śmieję się czasem, że mój styl można podsumować krótko: ciemny dół, jasna góra.
I tym razem sprawdza się to twierdzenie w zupełności. Klasyczne czarne rurki połączyłam z krótką bluzką o koszulowym kroju. Czy widzicie te piękne rękawy wykończone falbanką? Ten kołnierzyk i guziki? Jak to wszystko pięknie wygląda! Obok tej bluzki nie mogłam przejść obojętnie. Jest taka urocza, taka kobieca, zwiewna i wiosenna.
Dobrałam do tego klasycznego black&white narzutkę w kolorze oliwkowej zieleni. Zwykle ten kolor kojarzył mi się z jesienią, ale stwierdziłam, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać go również teraz. Podobał mi się luźny krój tego żakietu- jest taki elegancki i swobodny zarazem.
Spodnie, żakiet oraz bluzka zostały zakupione w SinSay. Nie przepadam za zakupami w galeriach, męczy mnie zaduch jaki tam panuje. Ostatnio jednak wybieraliśmy buty dla Krystiana i zupełnie przypadkiem zajrzałam do SinSay. I obok tych rzeczy naprawdę nie potrafiłam przejść obojętnie. Czarnych, dopasowanych rurek szukałam od dawna, żakiet urzekł mnie swoim krojem, a bluzka, sami wiecie - jest po prostu piękna.

Całość dopełniły buty. Uwielbiam zakupy w naszych leżajskich sklepikach. Małe butiki, w których zawsze znajdę coś dla siebie. Te buty znalazłam w jednym z nich właśnie. Klasyczne baleriny- wygodnie, bez obcasów i ten motyw ważki! Gdy zobaczyłam je na wystawie, moim jedynym pragnieniem było znalezienie ich w rozmiarze 36. Nerwowy rzut okiem po pudełkach... i jest! Są moje. Piękne, Wygodne. Z wyszywaną ważką.

W kwestii doboru dodatków jestem minimalistą. Wybrałam zatem jedynie zegarek i jedne z moich ulubionych kolczyków- złote listki.



























żakiet, spodnie, bluzka- SinSay
zegarek- Tommy Hilfiger
kolczyki- Six
buty- nn 

poniedziałek, 27 marca 2017

50. Spodnie z naszywkami

Witajcie kochani,

Co dobrego u Was? Jak spędziliście weekend?
Mój minął w miłej, rodzinnej atmosferze. Spędziłam go dokładnie tak, jak lubię najbardziej.
W piątek wieczorem byłam u mamy, sobotni poranek poświęciłam natomiast na załatwienie wszystkich spraw, na które w ciągu tygodnia brakowało mi czasu. Po południu wyskoczyliśmy z Krystianem na mały spacer, zdjęcia i nasze ulubione buritto. Wieczór natomiast spędziliśmy w kinie oglądając "Azyl".
W niedzielę wybraliśmy się w gości do mojej kochanej cioci.
Miło, rodzinnie, najlepiej.

Stylizację, którą prezentuję Wam dzisiaj określiłam mianem weekendowej. Połączenie luźnych spodni, trampek i żakietu moim zdaniem idealnie nadaje się na dni wolne od pracy. Jest kobieco, ale bardzo na luzie.
Nie jestem osobą, która ślepo podąża za modą, wybieram zawsze to, co najbardziej trafia w mój gust. Naszywki to trend, który w stu procentach mi się podoba. Widząc te spodnie na stronie Sammydress wiedziałam, że muszą być moje.
Zamówiłam i nie żałuję. Są dokładnie takie, jak być powinny. Materiał jest solidny, a spodnie dobrze się układają.














spodnie- Sammydress [KLIK
żakiet- Reserved
top- Stradivarius 
trampki- Converse 


Przygotowałam dla Was również mini haul ze sklepu Sammydress i Zaful, 
więcej zdjęć zobaczycie w najbliższych stylizacjach :) 



1. Zdecydowałam się na zakup takiej oto dżinsowej narzutki- myślę, że będzie idealną alternatywą zarówno dla parki jak i dla zwykłej katany. 
Prawdę mówiąc spodziewałam się cienkiego materiału imitujące dżins. Jestem jednak pozytywnie zaskoczona. Materiał jest gruby, mocny i świetnie się układa. 
 narzutka- KLIK

2. Haftowane kwiaty to kolejny trend, który bardzo mi się podoba. Rozumiecie zatem, że tej koszuli zwyczajnie nie mogłam się oprzeć. 
 koszula- KLIK 

 3. Uwielbiam ten karmelowy kolor. Sweterek jest dość ciepły, lecz krótki. Będzie idealny do spodni z wysokim stanem. 

sweterek- KLIK 

4. Dawno nie miałam takiej czapki. Zdecydowałam się zamówić tą i myślę, że całkiem nienajgorzej w niej wyglądam :D

czapka- KLIK 

wtorek, 21 marca 2017

49. Wełniany sweter z aplikacją

Witajcie!

        I doczekaliśmy się wreszcie pierwszego dnia wiosny! Mam nadzieję, że możemy liczyć na coraz więcej ciepłych dni, coraz więcej słońca, a przede wszystkim na to, że zima i śnieg już nie wrócą :)
Dzisiaj wyprałam moją puchową kurtkę i gdy wyschnie, mam zamiar powiesić ją do szafy, gdzie będzie czekała na kolejny sezon. Mam nadzieję, że nie przyniesie to efektu odwrotnego niż oczekiwany (wiecie, to taka złośliwość losu. Moja ciocia zawsze mówi, że gdy wywiesi pranie zaczyna padać deszcz. Ja mam podobnie, gdy umyję samochód.)
Bądźmy jednak dobrej myśli :P

      W niedzielę pogoda pozwoliła na to, aby wybrać się na mały spacer i przy okazji zrobić kilka zdjęć.
Moja stylizacja jest jak zawsze- do granic możliwości prosta kolorystycznie. Falbaniastą spódniczkę w kolorze kawy z mlekiem i kozaki w tym samym odcieniu zestawiłam z czarnym swetrem ozdobionym łabędzią aplikacją. Lubię ten model spódniczki- jest taki lekki i dziewczęcy. Pasuje mi również ze względu na to, że jestem dość szczupłą osobą o wąskich biodrach, a taki krój sprawia, że optycznie moja figura nabiera nieco kształtów. Sweter to moja wyprzedażowa zdobycz z Mohito. Ciepły, wełniany, czarny. I ta łabędzia aplikacja. Tak naprawdę to ona wpłynęła na decyzję o jego zakupie. Uwielbiam takie motywy, o czym mogliście się już przekonać ( tutaj).
Kozaki idealnie spisują się podczas pogody takiej jak teraz, gdy jest ani zimno, ani ciepło. Nie są ocieplane, jednak ubierając je do spódnicy i cielistych rajstop chronią nogi przed zimnem.









 





































spódniczka- EDB sklep
kozaki- CCC
sweter- Mohito 
 

sobota, 18 marca 2017

48. Kosmetyki do makijażu- moje TOP 5

Witajcie kochani,

co dobrego u Was słychać? Jak mija Wam czas?
Czujecie już wiosnę?
Ja prawdę mówiąc nieszczególnie. Nadal nie mogę rozstać się z puchową kurtką, a w torebce ciągle noszę czapkę z liskowym pomponikiem.Nie lubię marznąć, a póki co temperatury nie pozwalają na to, aby włożyć lżejsze ubrania.

Pogoda, natłok obowiązków oraz seria wydarzeń w ciągu ostatnich tygodni spowodowały, że dopiero dzisiaj mogę pozwolić sobie na to, by spokojnie usiąść z kubkiem kawy przed komputerem i napisać kilka słów do Was.
Właściwie i ten chwilowy relaks jest wymuszonym zjawiskiem.
Bardzo lubię moją pracę, nie przeszkadza mi siedzenie przed komputerem po nocach i nigdy nie narzekam na to, że mam jej dużo.
Zawsze staram się dopiąć wszystko na ostatni guzik, dbam o to, by kolokwialnie mówiąc "wszystko grało", a ludzie, którzy pracują ze mną byli zadowoleni. Dobrze wiem, że wszystkich nie zadowolę i czasem coś pójdzie nie tak, ale przynajmniej mocno się staram, aby takich sytuacji było jak najmniej.
Słowa "dziękuję", "podoba mi się" padające z ust klientek bardzo wiele dla mnie znaczą i są motywacją do tego, by dalej działać.
Poza obowiązkami wynikającymi z prowadzenia działalności mam jeszcze inne, wynikające z życia po prostu- gotowanie, pranie, sprzątanie, czyli wszystko to, czym normalnie w domu zajmują się kobiety.
I tak starając się to wszystko ogarnąć, skreślając kolejne punkty na liście w kalendarzu czułam się szczęśliwa, gdy pod koniec dnia zrealizowałam wszystko, co sobie założyłam.
Czasem czułam lekkie zmęczenie czy bóle w stawach, ale tłumaczyłam to sobie zmianą pogody, ciśnienia i tym, że przecież skręcone kolana będą bolały już do końca życia.
I zaczęło się niewinnie- od takiego zmęczenia właśnie, od pieczenia oczu i bólu głowy, który ignorowałam i na który nawet się nie skarżyłam.
A potem było gorzej... Skończyło się omdleniem, krwotokiem z nosa i bólem głowy tak potężnym, że uniemożliwił mi podniesienie głowy z poduszki.
Nigdy, przenigdy nie popełniajcie mojego błędu! Zawsze słuchajcie swojego organizmu i jeśli wysyła Wam sygnał znaczący "ej stary, jestem zmęczony!" to po prostu odpocznijcie...
Dotyczy to zarówno pracy, jak i wszystkiego, co robicie- nauki, treningów.
Zawsze zostawcie sobie czas na regenerację.

Wczoraj poszłam spać wcześniej, zasnęłam z książką w ręce przed 23. Dzisiaj wstałam o 6.30, odwiedziłam pocztę, zrobiłam zakupy i ugotowałam obiad. Nie lubię siedzieć w miejscu i preferuję aktywny odpoczynek. Ale dzisiaj (dzięki Bogu, bo pewnie już odkurzyłabym rower!) pada deszcz i jestem zmuszona siedzieć w domu. Kręcę się zatem w te i we wte, to z odkurzaczem, to z mopem i w rytm ulubionych melodii kończę sprzątanie. Spokojnie, bez pośpiechu.



A dzisiejszy post poświęcę moim ulubionym kosmetykom do makijażu.
Ostatnio, zostałam wkręcona w pewną zabawę na Instagramie, lecz stwierdziłam, że nie każdy korzysta z tego serwisu, więc i tu na blogu poświęcę kilka linijek na to, by powiedzieć Wam o moim kosmetycznym Top 5.
Zaczynamy! :)

1. Tusz do rzęs KOBO


 Ten tusz pojawił się w mojej kosmetyczce zupełnie przypadkiem. Dostała go gratis do zakupów  Drogerii Natura. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się zbyt wiele po nim, a już na pewno nie tego, że stanie się następcą mojego ulubionego Collosala.
Wybór tuszu do rzęs jest dla mnie dość problematyczną kwestią. Trudno mi trafić na taki, który nie skleja i faktycznie wydłuża.
Nawet chwalony przez większość Sensational Maybelline dla mnie okazała się totalną klapą. To, co działo się na moich rzęsach spowodowało, że trafił do mojej mamy.
Ten tusz od Kobo jest spełnieniem moich kosmetycznych marzeń- rzęsty ładnie rozczesane, niesklejone i faktycznie wydłużone. I tak intensywnie czarne!

2. Paletka Rimmel by Kate


Jestem fanką pomadek Rimmel z serii by Kate. Zachęcona pozytywnymi doświadczeniami z tymi kosmetykami, podczas promocji w Rossmanie skusiłam się na tę paletkę. I muszę powiedzieć szczerze, że nie żałuję. Róż i bronzer mają delikatne odcienie i dobrze współgrają z moją bladą cerą.
Rozświetlacz również prezentuje się bardzo korzystnie- nie świeci się mocno, dając bardzo naturalny efekt.
Nawet taki makijażowy nieogar jak ja jest w stanie sobie poradzić z obsługą tego kolorowego trio! :)

3. Mus Essence














Wierzcie mi lub nie, ale ten mus jest moim absolutnym faworytem od prawie dekady. Po raz pierwszy miałam przyjemność używać go dzięki mojej mamie, która przywiozła to cudo z Holandii.
Od tamtej pory polubiliśmy się do tego stopnia, że już się nie rozstajemy (i chyba nie rozstaniem wcale :D)
Jest dokładnie taki, jaki mus powinien być- kremowy, delikatny, konsystencja przywodzi na myśl piankę.
Odcień 04 jest dla mnie idealny- kryje niedoskonałości, a jednocześnie wygląda naturalnie. Sam mus jest bardzo lekki i pomalowana nim zupełnie zapominam, że mam cokolwiek nałożone na twarz.

4. Kredka do brwi PS2











Specem od makijażu nie jestem i nawet nie zamierzam tego ukrywać. Czasem jednak wypada to i owo podkreślić. Brwi co do zasady nie sprawiają mi problemów, czasem jedynie są trochę niesforne i jeden włosek lub dwa pójdzie w swoją stronę :P  kredka PS2 dodaje im trochę koloru a jednocześnie, dzięki kremowej konsystencji pozwala na ich utrwalenie. Przeczesuję je pędzelkiem, układam tak jak chcę i w tym stanie potrafią przetrwać cały dzień.

5. Maybelline- podkład w sztyfcie 
















Spodobał mi się ze względu na to, że aplikacja tego kosmetyku jest niezwykle higieniczna. Mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli. Dodatkowo, trudno z nim przesadzić. Nakłada się dokładnie tyle, ile potrzeba.
Maziam się nim radośnie po twarzy, a później rozcieram gąbeczką.
Efekt jest zadowalający- naturalny kolor, brak efektu maski. Odcień 120 jest jasny- perfekcyjny dla mnie.


A jakie jest Wasze kosmetyczne Top 5?


W czwartek po powrocie do domu, czekała na mnie przesyłka od Zaful. Moje ostatnie zamówienie zostało podzielone na dwie części. Ostatnio prezentowałam Wam okulary oraz sweterek. Teraz przyszła pora na czapkę oraz bluzkę. Obie rzeczy bardzo mi się podobają.

 bluzka [klik
czapka [klik]