Witajcie kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z nieco innym postem.
Chciałabym napisać Wam kilka słów o mojej pielęgacji twarzy.
Na moim Instagramie często prezentuję się Wam bez makijażu i słyszę opinie, że właściwie trudno dostrzec różnicę między moim zdjęciem #nomakeup a tym, kiedy moja twarz jest "poprawiona".
Cieszy mnie to nie ukrywam, ale muszę przyznać, że nie zawsze tak było.
Jeszcze ponad rok temu budząc się rano i widząc w lustrze swoje odbicie zastanawiałam się, co zrobić ze sobą, aby pozbyć się kompleksów- przebarwień, niedoskonałości, zaczerwień, suchych skórek i tłustych miejsc. Wszystko to było dla mnie naprawdę nieprzyjemne mimo iż nigdy nie miałam wielkich problemów z cerą i udało mi się bezboleśnie przejść okres dorastania (obyło się bez trądziku). Niedoskonałości cery jednak pojawiały się z czasem. A że jestem osobą, która chory perfekcjonizm wyssała z mlekiem matki postanowiłam podjąć walkę z tym, co spędza mi sen z powiek.
I po roku w końcu udało mi się doprowadzić twarz do ładu i składu, więc ostatecznie Ewelina vs niedoskonałości 1:0.
Jak udało mi się to osiągnąć?
Zapraszam do lektury!
1. Mycie twarzy
Każdego ranka pielęgnacyjne czynności zaczynam od mysia twarzy (myślę, że jak większość z Was i nie ma w tym raczej nic niezwykłego). Ta z pozoru prosta czynność jest tak naprawdę bardzo istotna.
Może nie samo mycie, a sposób osuszania twarzy ma tu kluczową rolę. Ja w celu wycieranie twarzy używam ręcznika papierowego (zawsze stoi na półce w łazience ;) Dlaczego?
Na tradycyjnym ręczniku gromadzi się woda, a w niej bakterie rozwijają się błyskawicznie! Dodatkowo jeśli macie zmiany trądzikowe, podczas osuszania przenosicie je na ręcznik, a później bakterie z nich zostają tam, rozwijają się i ponownie wędrują na buzię podczas kolejnego osuszania.
Także- tradycyjny ręcznik out! :)
2. Suplementacja
Po umyciu twarzy wędruję do kuchni na śniadanie. Tu natomiast podczas posiłku zażywam porcję suplementów- ja zażywam witaminę D cały rok, czasem uzupełniam ten poranny rytuał o witaminę A+E oraz biotebal, Vitapil lub kerabione (te stosuję bardziej w kontekście wypadających włosów)
3. Dieta
Kierując się zasadą "jesteś tym, co jesz" doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak ogromną rolę odgrywa dieta. To co wrzucamy w siebie przekłada się na to jak wyglądamy.
Zdrowo odżywiam się od bardzo długiego czasu, trochę z przymusu, a trochę z chęci, ale ostatnio moja dieta przeszła poważną metamorfozę. Od ponad dwóch miesięcy króluje u mnie LCHF (Low Carbo High Fat) i mimo wcześniejszych oporów przekonałam się o dobroczynnym wpływie tego sposobu odżywiania.
Wykluczenie zbóż i glutenu przyniosło naprawdę dobre efekty! A zastąpienie porcji węglowodanów odpowiednią ilością zdrowych tłuszczy (olej lniany, oliwa z oliwek, masło orzechowe, orzechy i nasiona) oraz dbanie o to by na talerzu zawsze znajdowały się warzywa sprawiło, że cieszę się brakiem małych podskórnych krostek i porannej opuchlizny. Rzadziej pojawiają się niedoskonałości, a co za tym, idzie również ślady po nich.
Dodatkowo minimum dwa litry wody z pomarańczą lub cytryną również przyczynia się do wypłukiwania toksyn z organizmu.
Należy tu wspomnieć również o zielonej herbacie, która jest wspaniałym antyoksydantem o raz o czystku i krwawniku, które również piję co dzień.
4. Kosmetyki
Nie jestem kosmetycznym freakiem i raczej nie skłaniam się ku testowaniu nowości. Przeważnie podczas zakupów wybieram produkty znane, a jeśli decyduję się na coś nowego najpierw staram się zaczerpnąć opinii na ten temat.
Przechodząc do sedna:
I) Przemywanie twarzy
Podczas porannej i wieczornej toalety przed nałożeniem kremu przemywam twarz tonikiem.
Moimi faworytami są produkty Bielendy- łagodne, ale ich działanie jest dla mnie naprawdę korzystne.
Używam zamiennie dwóch:
MEZO TONIK
WODA RÓŻANA
II) Krem
Kolejnym etapem jest nałożenie kremu
O porano nakładam mój ulubiony krem MEZO KREM BIELENDA
Wieczorem natomiast stosuję krem HELLO BODY
Jest to naprawdę świetny produkt, który doskonale nawilża cerę. Po 10 godzinach w klimatyzowanym pomieszczeniu cera ma prawo być przesuszona.
Produktu używam od ponad dwóch miesięcy i naprawdę widzę korzystne rezultaty.
Po przebudzeniu moja skóra jest miękka w dotyku, nawilżona, naprężona i nie błyszczy się.
Atutem produktu jest również forma aplikacji- opakowania z pompką to naprawdę higieniczna opcja!
III) SERUM
Zanim zaczęłam moją przygodę z Hello Body używałam wieczorem serum do twarzy MEZO SERUM Bielenda.
Tu również zauważalne były rezultaty, które deklarował producent- wyrównanie kolorytu oraz napięcie skóry.
V) Demakijaż
Przyznam szczerze, że jest to kwestia, która kiedyś traktowana była przeze mnie totalnie po macoszemu. Dopiero od niedawna zmywam makijaż co dzień przed pójściem pod prysznic za pomocą dwufazowego płynu. Aktualnie używam L'Oreal. Płyny dwufazowe to moje ulubione produkty do demakijażu.
Przyznaję, że wcześniej makijaż usuwałam dopiero pod prysznicem za pomocą żelu do mycia twarzy i wydawało mi się to świetnym rozwiązaniem, ponieważ pomagało zaoszczędzić czas. Teraz jednak wydaje mi się, że demakijaż wykonany za pomocą płynu jest jeszcze dokładniejszy i naprawdę nic nie zostaje na twarzy na noc.
Co do makijażu- nie wyobrażam sobie pójść spać z nim na twarzy i nawet po imprezie ZAWSZE zostaje usunięty.
VI) Mycie twarzy - żele
Żel to mycia twarzy to kosmetyk, który mam zawsze.
Aktualnie używam CARBO od Bielendy, ale nie mam tu swoich faworytów
Unikałam jednak wszelkich produktów 3w1 zwłaszcza z peelingiem, ponieważ tak jak pisałam wcześniej za pomocą żelu ściągałam z twarzy makijaż. Myślę, że kosmetyk 3w1 nie byłby korzystnym rozwiązaniem, bo peelingujące drobinki powodowałyby wtarcie nieczystości w cerę.
Jeśli już używałam żelu myjącego z peelingiem to tylko wtedy, gdy wcześniej zmyłam makijaż za pomocą płynu i wstępnie umyłam innym żelem.
Warto tu wspomnieć, że w pewnym eteapie walki o moją cerę szukałam łagodnego myjącego produktu i świetnie sprawdził się tutaj płyn do higieny intymnej. Serio! Kolejną jego korzystną cechą jest to, że pozwala zaoszczędzić miejsce w walizce podczas wyjazdów ;)
VII) Peeling
Raz na jakiś czas, zwykle dwa razy w tygodniu, wykonuje peeling twarzy. Zwykle szukam łagodnych drobnoziarnistych peelingów. Zależy mi zwyczajnie na usunięciu martwego naskórka po to, aby nałożone później kosmetyki lepiej wnikały w skórę.
Aktualnie używam EVELINE, ale mogę polecić również UNDER TWEENTY oraz EVELINE 3w1 o którym pisałam TUTAJ.
VIII) Maseczki
Raz lub dwa razy w tygodniu, po wykonanym peelingu nakładam na twarz maseczkę.
Moja ulubiona to Maseczka Algowa. Ten mały produkt naprawdę działa cuda! Twarz po nim jest napięta, oczyszczona, a zaczerwienienia są zredukowane.
Polecam! Jest to maseczka peel- off więc jest nieco zabawy z usuwaniem.
Te wszystkie czynności- suma małych kroków, pozowliły mi osiągnąc całkiem zadowalający efekt. Nie jest to co prawda cera moich marzeń i czegoś jeszcze można się doczepić, ale jest naprawdę nieźle! Lepiej czuję się z podkładem i tuszem do rzęs, ale wyjście z domu bez makijażu nie powoduje, że nie mam ochoty spotkać żywej duszy :)