piątek, 28 lipca 2017

93. Weekend ootd

Piątkowe dzień dobry kochani!

Uff, to już prawie weekend. Jakie macie plany?
Nas jutro i w niedzielę czeka zabawa na weselu. W zasadzie wszystko już mamy gotowe, udało nam się kupić garnitur, moja sukienka wisi w szafie już od ponad miesiąca. Paznokcie zrobione i mam nadzieję, że do jutra ich nie popsuję. Niby hybryda, ale wiecie jak to jest... :P wszystko się może zdarzyć- prawo Murphyego i tak dalej.
Wczoraj spędziłam cały dzień z mamą, a dzisiaj daję z siebie 200% bo pewne rzeczy przed weekendem muszę zamknąć.
Małe oderwanie w postaci kilku słów do Was dobrze mi zrobi.


Stylizacja, którą Wam dzisiaj prezentuję, to zestaw, który widzieliście już na moim Instagramie w ubiegłym tygodniu. Ubrana w ten sposób jechałam w Bieszczady, a look sprawdził się idealnie podczas upałów- luźny bawełniany t-shirt i dżinsowe szorty są w taką pogodę niezastąpione. To moja urlopowa stylizacja, więc zamiast torebki widzicie tu plecak iście wakacyjny- tropikalny wzór to z całą pewnością pasujące skojarzenie.
Ostatnio bardzo polubiłam takie okulary. Te, które widzicie tutaj znalazłam w sklepie Rosegal i spodobało mi się w nich w zasadzie wszystko- są lustrzane, kocie i różowe. Czad!
Całość więc to istny luz- blues, czyli look idealnie weekendowy.

















t-shirt- Lila Lou

szorty- Rosegal
plecak- C&A

buty- Renee
okulary- Rosegal
pasek- Rosegal 
szal- Rosegal


Z Rosegal zamówiłam również:



gąbka do makijażu- KLIK



brelok- KLIK


bluza- KLIK


pasek- KLIK

wtorek, 25 lipca 2017

92. Urocza baby doll

Witajcie kochani!

Jak Wasze nastroje po weekendzie?
Mój udał się w 100%. Wycieczka w Bieszczady to najlepsza z możliwych opcji urlopowych. Kocham góry całym sercem. Nigdzie indziej nie jestem w stanie tak odpocząć. Wspinaczka mimo, iż męcząca jest wspaniałym sposobem na reset ciała i głowy.
Planuję poświęcić jeden z przyszłych postów na małą relację z tej mojej górskiej wyprawy. Chcielibyście poczytać?

Dziś prezentuję Wam moją pourlopową już stylizację. Urocza bluzka o kroju baby doll zastąpiła sportowe rzeczy, które zdawały egzamin na szlaku. Dawno nie miałam rzeczy o takim fasonie i prawdę mówiąc zamawiając ją nie byłam pewna, czy będzie pasowała na mnie. Przekonała mnie do siebie tym kołnierzykiem i małymi różowo- granatowymi paskami, więc ostatecznie zaryzykowałam. I nie żałuję! Leży dobrze, materiał świetnie się układa, jest luźna więc podczas wczorajszych upałów sprawdzała się idealnie. Do pracy wystarczyło zastąpić szorty dopasowaną spódnicą lub dłuższymi spodniami i out fit stawał się bardziej formalny. Ale nadal dziewczęcy i uroczy, czyli zupełnie tak jak lubię.
Dobrałam granatowe szpilki oraz różową torebkę "jelly bag", która skusiła mnie swoją formą i kolorem. Obag dla mnie jest wydatkiem zupełnie zbędnym, gdyż torebka, którą tu widzicie jest używana bardzo sporadycznie, nie zależy mi więc ani na jakości, ani na trwałości.
Cały zestaw jest kolorystycznie spójny i bardzo w moim stylu.












bluzka- Rosegal
tulipany- Rosegal
spodenki- nn
szpilki- Vices



Ze sklepu Rosegal zamówiłam jeszcze szal, brelok- ananas oraz skarpetki kabaretki: 



sobota, 22 lipca 2017

91. Prostowanie keratynowe w domu, krok po kroku. Efekty.

Dziś mam dla Was obiecany ostatnio post o prostowaniu keratynowym. Efekty zabiegu część z Was widziała na Instagramie, a ci, którzy jeszcze nie widzieli zobaczą za chwilę ;)

Tytułem wstępu:
Prostowanie keratynowe przeznaczone jest dla osób, które nie tylko marzą o prostych włosach, ale również mają problem z ich puszeniem się, chcą je odżywić i ujarzmić.

Jeśli chodzi o moje włosy... cóż, niestety, są naturalnie kręcone. Burza małych loków, których szczerze nie lubię i walczę z nimi od zawsze. Nie podobają mi się i zwyczajnie źle się w nich czuję.
Zresztą, ten, kto ma włosy kręcone wie, ile zachodu wymaga ich pielęgnacja i ułożenie.
Ciarki przechodzą mnie na same wspomnienia codziennej walki przed lustrem o to, aby jakoś wyglądać.
Chęć posiadania idealnie prostych była więc naturalną konsekwencją. Przez bardzo długo czas szukałam na to różnych sposobów. Kosmetyki- szampony, balsamy, odżywki, które miały w tym pomagać niestety nie zdawały egzaminu. Szukałam więc informacji o wyprostowaniu ich na stałe. Bałam się jednak pogorszenia ich kondycji- przesuszenia i osłabienia po zwykłym prostowaniu chemicznym. I dlatego i kiedy usłyszałam o cudownym działaniu keratyny zaczęłam drążyć temat i stwierdziłam, że jest to zabieg idealny dla mnie. I tak o to, zdecydowałam się rozwiązać mój włosowy dylemat. Początkowo myślałam nad zabiegiem u fryzjera i pytałam o taką możliwość w kilku salonach. Jednak niewiele z nich oferowało jego przeprowadzenie, a w tych, które go oferowały najbliższe wolne terminy były bardzo odległe... Później jednak poszperałam trochę w Internecie i dowiedziałam się, że zabieg można przeprowadzić w domu. Stanęłam przed wyzwaniem.
Było to w kwietniu 2014r, więc jak widzicie trochę czasu już upłynęło.

Obecnie zabieg można przeprowadzić w większości salonów fryzjerskich. Jest jednak dość kosztowny- ceny wahają się od 200 do 600zł.

Swój pierwszy zestaw zamówiłam przez allegro i kupuję go w ten sam sposób od kilku lat.

1. Keratyna

Keratyna jest białkiem będącym składnikiem włosów, skóry i paznokci. Warto więc zaznaczyć, że prostowanie włosów za jej pomocą  to jeden z zabiegów stricte pielęgnacyjnych, mających na celu ich odbudowę, a wyprostowanie to zwyczajnie efekt uboczny. U mnie jednak stał się celem samym w sobie.
Do prostowania używam keratyny marki Encanto

2. Zestaw do prostowania

Zestaw, tak jak wspomniałam, zamawiam na allegro.
Mam włosy średniej długości, sięgają trochę poza ramiona. Nie są zbyt gęste, więc zestaw 3x50ml w zupełności mi wystarcza. To jaki zestaw potrzebny jest Wam, zależy od tego jak długie i gęste macie włosy.

W skład zestawu wchodzi:
- 50ml- szampon oczyszczający
- 50ml - keratyna
- 50ml- odżywka.
Do zestawu dołączona jest instrukcja obsługi, rękawiczki oraz maseczka.
Dlaczego? O tym za chwilę :)



Warto zaopatrzyć się w pędzelek do malowania włosów i szklaną miseczkę.
Obowiązkowo- suszarka do włosów i rzecz jasna prostownica, która nagrzewa się do 215-230stopni. 

3. Prostowanie

 a) przygotowanie

Po pierwsze, warto upewnić się, że pomieszczenie, w którym będziemy działać jest dobrze wentylowane.
Jest to na prawdę bardzo, bardzo ważne. Keratyna podczas zabiegu szczypie w oczy, więc jeśli nie chcecie nabawić się łzawienia, przekrwionych białek i innych "dobroci" zadbajcie o otwarte okno! :)

 b) prostowanie
W dołączonej do zamówionego zestawu instrukcji zabieg opisany jest dokładnie, krok po kroku.
 Naprawdę jest to bardzo istotne, więc nie lekceważcie żadnego z podpunktów!

Często zabieg przeprowadzałam  sama, jednak teraz kiedy moje włosy są już dość długie byłoby to bardzo trudne i obawiam się, że sama nie dałabym rady. Poprosiłam zatem przyjaciółkę o pomoc.


Cały zabieg rozpoczynamy od dwukrotnego umycia włosów specjalnym szamponem z zestawu (żółta buteleczka). Nie zużyjcie całego od razu- będzie nam później potrzebny! Ma to  na celu oczyszczenie włosów z pozostających na nich resztek kosmetyków. Włosy stają się po takim myciu dość szorstkie i średnio przyjemne w dotyku- nie przejmujcie się tym- tak ma być ;)
Następnie osuszamy je za pomocą ręcznika. Zakładamy maseczkę i rękawiczki, a do szklanej miseczki wlewamy preparat keratynowy (buteleczka z czerwonym korkiem) i za pomocą pędzelka nakładamy go na włosy. Powoli, pasmo po paśmie. Musimy zrobić to naprawdę bardzo dokładnie.Gdy całe włosy mamy już pokryte preparatem zostawiamy je na 15 minut, a następnie za suszymy je za pomocą suszarki (średni lub chłodny nawiew). Następnie nagrzewamy prostownicę do 215-230 stopni i prostujemy włosy. Również powoli i dokładnie, każde pasmo po 6-7 razy (uwaga! włosy nagrzewają się, bądźcie ostrożny, łatwo się poparzyć!). Następnie zostawiamy włosy na 30 minut.
Po upływie tego czasu myjemy włosy ponownie za pomocą dołączonego szamponu (tylko raz) i osuszamy za pomocą ręcznika. Następnie nakładamy, tak jak poprzednio za pomocą pędzelka kolejny preparat. Tym razem jest to odżywka (buteleczka z czarnym korkiem). Znów pasmo po paśmie, dokładnie i powoli. Następnie odczekujemy 15 minut, a po upływie tego czasu spłukujemy włosy wodą, tak aby pozostała na nich około połowa preparatu. Tak przygotowane włosy suszymy suszarką (średni lub chłodny nawiew), a gdy będą całkowicie suche znów prostujemy nagrzaną do 215-230 stopni prostownicą.
Kolejny etap to cieszenie się z idealny prostych, gładkich i błyszczących włosów.


4. Efekty

Cóż... myślę, że zdjęcia mówią same za siebie. Szczególnie te, na których widzicie różnicę między moimi włosami przed i po zabiegu.
Włosy są idealnie, proste, gładkie i takie niesamowicie przyjemne w dotyku.
 Zabieg nie wpływa negatywnie na ich kondycję. Minusem jest jedynie to, że przez pierwsze kilka dni są trochę przyklapnięte.


 Na zdjęciach widzicie:
moje naturalne włosy w klasie maturalnej
włosy w dn 10.07.2017 (tydzień przed zabiegiem, pół roku po ostatniej keratynie, nie użyłam wtedy prostownicy)
i włosy tuż po wyprostowaniu keratyną 17.07.2017

Efekty utrzymują się dość długo, przez pierwsze dwa miesiące po zabiegu po prostownicę nie sięgam prawie w ogóle. Później muszę je minimalnie poprawiać. Oczywiście musicie wziąć pod uwagę fakt, że włosy rosną i cóż.. odrastają takie jak przed zabiegiem ;)

5. Pielęgnacja włosów po zabiegu

Wbrew pozorom to nic skomplikowanego.
Kilka dni po prostowaniu (około 3-4) zaleca się unikać wiązania włosów w kucyk i spinania ich. Wszystko po to, aby nie narazić ich na żadne odkształcenia.
W kwestii kosmetyków- ważne jest aby unikać tych, które zawierają w składzie SSL, SSL. Składniki te osłabiają efekty zabiegu. Aktualnie nie ma problemu z ich znalezieniem w drogeriach, ale wierzcie mi, że kilka lat temu rynek nie był zbyt obfity w tego typu produkty.
Od siebie polecam szampon Baby Dream dostępny w Rossmannie ;)


I efekty jeszcze raz:



 To tyle z mojej strony- jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało ;)








wtorek, 18 lipca 2017

90. Biel i kwiaty- wakacyjny look

Witajcie kochani!

Co dobrego u Was słychać?
Jak minął Wam weekend?
Mój miął całkiem nieźle- chill, podróże małe i duże, spotkania ze znajomymi, czyli przeyjemny standard.
Wczoraj wreszcie rozprawiłam się z moimi włosami- kolejny raz przeprowadziłam na nich zabieg prostowania keratynowego, czego efekty widzieliście na moim Instagramie. Wkrótce pojawi się post tu, na blogu, w którym dokładnie opisze cały proces.
Także bądźcie cierpliwi ;)

Dzisiejsza stylizacja to mój niedzielny zestaw. Look wygodny, lekki, niezobowiązujący i idealny na obecną pogodę. Biel i zwiewne materiały idealnie sprawdzają się podczas wakacyjnych dni. Jak wiecie uwielbiam biel głównie za to, że mojej pedantycznej skromnej osobie kojarzy się z czystością, estetyką i elegancją. Te spodnie jednak mają niewiele wspólnego z tymi przymiotnikami. Dopasowane, kobiece i śnieżnobiałe jednak zupełnie nieeleganckie! Ta dziura na kolanie to zupełne przełamanie moich kolorystycznych skojarzeń. I być może dlatego spodobały mi się tak bardzo. Są synonimem luzu i braku estetycznych zobowiązań. Dobrałam do nich zwiewną kwiatową bluzkę z delikatnie poszerzanymi rękawami. Materiał jest lekki, przyjemny, a wzór ten jest niezaprzeczalnie kobiecy. Bluzka ma u góry ściągacz i lekko odsłonięte ramiona na wzór modnych ostatnio hiszpanek. Dekolt jest jednak nie duży, co bardzo mi się spodobało, bo jest to dla mnie rozwiązanie absolutnie komfortowe. Dopełnieniem są moje nowe espadryle, które polubiłam od razu. Wakacyjne, wygodne i pięknie zdobione kryształowymi kwiatami. Cudeńka!















bluzka- Rosegal
spodnie- nn
buty- Vices
okulary- SinSay 

Od sklepu Rosegal otrzymałam również dżinsowe szorty, które niebawem zobaczycie w stylizacji
oraz cudowny łapacz snów.