środa, 30 sierpnia 2017

105. Just like western

Witajcie kochani!

Jak mija Wam czas?
Sama nie wiem, gdzie uciekają mi ostatnie dni. Wszystko dzieje się ostatnio tak niesamowicie szybko! Z jednej strony to dobrze- czas do weekendu mija wręcz niepostrzeżenie. Zanim jednak nadejdzie upragniony piątek czekają mnie nie tylko dni intensywnej pracy, ale również kilka przyjemniejszych planów do zrealizowania- myślę, że o ich realizacji poinformuję Was na moim Instagramie.

Dziś prezentuję Wam stylizację, której zdjęcia zrobiliśmy w ubiegłą sobotę.
Zestaw prosty- zwiewna sukienka, botki i pasujący doń kolorystycznie kapelusz.
Kolorystyka ciepła, przyjemna i lekki materiał sukienki idealnie pasują do aktualnej pogody. Dni nieco chłodniejsze, ale mimo wszystko nadal wakacyjne.
Prawdę mówiąc, w tym zestawie czułam się bardzo komfortowo i myślę, że w pełni znajduje to odzwierciedlenie na zdjęciach. Przeglądając je sama stwierdziłam, że byłam tu wyjątkowo swobodna. Podczas wykonywania tej sesji miejsce nie było zupełnie puste, a mimo to ja nie czułam się skrępowana. Muszę zatem stwierdzić, że stylizacja jest wprost stworzona dla mnie.
Sukienka lekka, wykończona falbanką, dekolt delikatny. I oczywiście kapelusz, który jako element stroju uwielbiam. Te botki to również jedne z moich ulubionych (widzieliście je już we wcześniejszym poście- TU).
Całość zupełnie w moim stylu- lekko, dziewczęco.
















sukienka- Zaful
botki- New Look


Ze sklepu Zaful zamówiłam również:









wtorek, 29 sierpnia 2017

104. Maseczki MultiBioMask

Jednym z zabiegów, które pomagają nam w utrzymaniu cery w odpowiedniej kondycji jest nakładanie maseczek. Obojętnie od tego, czy lubimy ten zabieg, czy nie, często efekty są naprawdę zadowalające. Prawdę powiedziawszy,  aktualnie mam kilka ulubionych kosmetyków w tej kategorii, ale chętnie sięgam po różne dostępne. Zwłaszcza, gdy dostępne są w saszetkach, które pozwalają na szybkie ich zużycie. 
Ostatnio skusiłam się na przetestowanie produktów MultiBioMask. 

Multi BioMask to specjalistyczne preparaty skoncentrowane na skutecznej, holistycznej pielęgnacji, skomponowane pod kierunkiem profesjonalistów w dopełniające się zestawy odpowiadające na szerokie spektrum potrzeb skóry.

Używałam czterech maseczek; dwóch w klasycznej formie- oczyszczająco- łagodzącej i oczyszczająco- nawilżającej oraz dwóch w płachcie-  przeciwzmarszczkowej- odnowa komórkowa i odmładzającej -mezoterapia.


Maseczki w klasycznej formie zamknięte mamy w saszetkach. Jeśli dobrze przyjrzycie się, dostrzeżecie, że opakowanie podzielone jest na dwie części. Daje to możliwość używania ich na różne sposoby- obie części mieszamy, nakładamy  osobno lub nakładamy każdą część w odpowiednie strefy twarzy. 
Ja wybrałam opcję trzecią. 
Po rozcięciu opakowania górną fioletową część nałożyłam zgodnie z zaleceniami producenta na policzki i okolice pod oczami, natomiast dolną- czarną na strefę T oraz brodę. 

Maseczki trzymałam na twarzy dokładnie tyle, ile zaleca producent i myślę, że ten czas jest w zuepłności wystarczający. 
Nakłada się je zupełnie przyjemnie- konsystencję mają kremową i dzięki temu aplikacja nie stwarza żadnych problemów. 
Usuwanie jej również nie stanowi żadnego problemu. Woda radzi sobie z nią doskonale. 


Maska łagodząco oczyszczająca:

maska przeznaczona dla skóry wrażliwej, delikatnej i skłonnej do podrażnień oraz wymagającej dogłębnego oczyszczenia.
Maska łagodząca głęboko odżywia, koi, łagodzi podrażnienia i neutralizuje zaczerwienienia.
Maska oczyszczająca dzięki zawartości aktywnego węgla z pędów bambusa, skutecznie usuwa zanieczyszczenia, zapobiega powstawaniu zaskórników i reguluje wydzielanie sebum.

Moim zdaniem maseczka dobrze spełnia swoje zadanie. Po jej zmyciu moja cera była rozświetlona, oczyszczona i gładka. Koloryt nieco ujednolicony, zaczerwienione miejsca zminimalizowane, a drobne niedoskonałości były mniej widoczne. Z efektu byłam zadowolona.

Maseczka nawilżająco oczyszczająca:

idealne rozwiązanie dla skóry zmęczonej, pozbawionej elastyczności i nawilżenia oraz wymagającej dogłębnego oczyszczenia.
Maska Nawilżająca dogłębnie nawilża i wygładza skórę, zapobiegając utracie jej elastyczności  Działa odmładzająco, poprzez pobudzanie fibroblastów odpowiedzialnych za produkcję kolagenu. Skutecznie ujędrnia i regeneruje naskórek.
Maska Oczyszczająca skutecznie usuwa zanieczyszczenia, zapobiega powstawaniu zaskórników i reguluje wydzielanie sebum. Naturalna Glinka eliminuje toksyny z porów skóry, pozostawiając je czyste i zwężone.

Z działania tej maski byłam równie zadowolona. Moja skóra nie jest nadmiernie przesuszona i w tej kwestii n nie wymaga specjalnej pielęgnacji. Efekty jednak były widoczne- skóra uelastyczniona, gładka i przyjemna w dotyku. Maseczka nei pozostawiła po sobie żadnej warstwy, a jej zmycie nie sprawiało żadnych problemów. Jestem zadowolona.


Przyznam szczerze, że maseczki, mimo iż opakowanie jest stosunkowo małe i w zasadzie powinno być zużyte „na jeden raz” mnie wystarczyło na dwa zabiegi. Maseczkę użyłam pierwszy raz wieczorem, a ponownie używałam jej przed zdjęciami. Taki mały zabieg, lepszy niż Photoshop.



Maseczki w płachcie również otrzymujemy w saszetkach podzielonych na dwie części. 
Górna część to tkanina (koktajl odmładzający), dolna natomiast to maseczka. 
Był to mój pierwszy kontakt z produktem pielęgnacyjnym w takiej formie. 

Koktajl przeciwzmarszczkowy + odnowa komórkowa



Koktajl Przeciwzmarszczkowy dostarcza skórze substancji aktywnych poprzez 3D System: maskę w postaci nasączonej, delikatnej tkaniny wyciętej w kształt twarzy. Skutecznie odmładza skórę dzięki zawartości Komórek Macierzystych z Winogron. Przywraca skórze witalność, poprawia jej elastyczność i zmniejsza głębokość istniejących zmarszczek.
Maska Odnowa Komórkowa to luksusowa emulsja zawierająca drogocenne cząsteczki 24-karatowego Złota, stymulujące procesy odnowy i regeneracji komórek skóry. Regeneruje, nawilża, poprawia elastyczność i sprężystość skóry.


Zabieg nakładania maseczki przeprowadziłam zgodnie z zaleceniami producenta. Instrukcję czytałam dokładnie, próbując niczego nie przekręcić- w końcu był to mój pierwszy kontakt z pielęgnacją w tkaninie i nie chciałam niczego zepsuć i przez to zrazić się do samej formy.
Wieczorem nałożyłam na twarz górną część, czyli tkaninę. Sama forma bardzo mi odpowiadała- płat nie jest zbyt cienki, do twarzy dobrze się dopasowuje- nie miałam żadnego problemu z nałożeniem. Nawilżony jest, moim zdaniem odpowiednio. Czytając recenzję innych maseczek w płachcie dowiedziałam się, że bywa tak, że produkt wręcz kapie z twarzy. W tym przypadku nie miało to w ogóle miejsca, więc wytrzymanie zalecanych 15 minut nie stanowiło problemu. Czas ten wystarczył, aby maseczka przyschła do twarzy. Usunięcie jej jest zupełnie bezproblemowe i przyznam szczerze,  że bardzo mi odpowiada. Nie trzeba męczyć się z myciem pozostałości po zabiegu.
Następnie rozprowadziłam na twarzy drugą część saszetki- maseczkę „odnowa komórkowa” i pozostawiłam na noc.
Pewnym mankamentem jest pozostawianie przez maseczkę drobinek na pościeli ( zatem należy wziąć za prawdę informację o występowaniu w niej cząsteczek złota).  Nie jest to jednak duży problem ;)
Po zmyciu maseczki skóra wydaje się być dobrze odżywiona, napięta i promienna. Zmarszczek zbyt wielu jeszcze nie posiadam zatem trudno jest mi wypowiedzieć się na temat właściwości odmładzających. Mogę jednak stwierdzić, że maska wpływa naprawdę korzystnie na kondycję skóry. 


Koktajl odmładzający + maska mezoterapia 



Anti-Aging Professional to rozwiązanie dla skóry z oznakami upływającego czasu: utratą elastyczności, zmarszczkami, przesuszeniem. Utrzymuje jej prawidłową strukturę, działa antyoksydacyjnie i odmładza..
Maska Mezoterapia - Kolagen wspiera proliferację fibroblastów i wspomaga syntezę włókien kolagenowych wspomagając utrzymanie prawidłowej struktury skóry. Ekstrakt z czerwonego żeń-szenia działa antyoksydacyjnie, regenerująco i odmładzająco.

Koktajl Odmładzający - dostarcza skórze substancji aktywnych poprzez 3D. Przywraca jędrność, hamuje powstawanie i pogłębianie się zmarszczek.

Podobnie jak w przypadku wcześniejszej maseczki mamy to dwie część- tkaninę i maseczkę. Zastosowanie jednak jest nieco inne niż w przypadku koktajlu przeciwzmarszczkowego.  
Najpierw nakładamy na skórę twarzy maskę mezoterapia i pozostawiamy przez 15 minut. Następnie przykładamy tkaninę i również pozostawiamy na kwadrans. Dzięki temy nie ma potrzeby stosowania zabiegu na noc i można go wykonać o dowolnej porze, nawet przez wyjściem, gdy potrzebujemy nieco poprawić kondycję skóry.
Nakładanie jest przyjemne- zarówno jeśli chodzi o tkaninę, jak i o maseczkę.
Tkanina, podobnie jak poprzedniczka- dobrze wycięta, niezbyt cienka i przylegająca do skóry. Nie powoduje żadnego dyskomfortu ani podczas nakładania, ani trzymania na twarzy. Mnie również pasowało uczucie mrowienia- dzięki temu miałam wrażenie, że produkt faktycznie działa i wchodzi w reakcje z moją skórą. Usuwanie jej również nie sprawia trudności. Kremowa część saszetki to klasyczna maseczka- zapach owocowy, konsystencja kremowa, nakładanie przyjemne.
Moja cera po takim zabiegu była przyjemnie odświeżona, rozświetlona i wyglądała naprawdę promiennie. Nie czułam ściągnięcia cery, maseczka nie pozostawiała żadnej warstwy po sobie. Miło, przyjemnie, cera odżywiona.

Z tych maseczek jestem bardzo zadowolona. Wypadają bardzo korzystnie- zarówno ich działanie, jak i cena. Dostępność również nie jest problemem.
Po takich doświadczeniach z maskami w tkaninie na pewno sięgnę po ten element pielęgnacji po raz kolejny. Dla mnie duży plus! ;)  

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

103. Sunday look

Witajcie kochani!

Jak mija Wam sobota?
Moja dość intensywnie, ale mam nadzieję, że zrobię wszystko, co zaplanowałam i wieczorem uda mi się w 100% rozpocząć weekend.
Ostatni post pojawił się w poniedziałek i szczerze mówiąc, dla mnie jest to dość długi czas.
Natłok obowiązków, kilka wydarzeń, które skutecznie ograbiały mnie nie tylko  z możliwości, ale i z weny były tego przyczyną. Zresztą! O tym, że mogłabym otworzyć fabrykę lemoniady pisałam Wam już na Instagramie. Mam nadzieję, że niebawem wszystko się ustabilizuje... A przynajmniej do tego dążę i mocno tego pragnę. Mam wrażenie, że życie lubi płatać mi figle i czasem udowadniać mi, że moje plany nic nie znaczą. Pokrętny los chyba lubi mi je krzyżować. Łajdak!
Nie dam mu się i dla przekory uśmiechnę i jeszcze język wystawię. A co! Niech wie, że za nic sobie mam jego zagrywki. I tak zawsze znajdę inny sposób, plan B, a jeśli trzeba to i Z. Ha!

A co do dzisiejszej stylizacji. Jutro mamy niedzielę, niedzielny obiadek u mamy i prawdopodobnie wybierzemy się gości. Natchniona zatem tymi planami stworzyłam zestaw, który jest nieco elegancki, lecz nieprzesadnie formalny. Idealnie sprawdzi się podczas takiej właśnie okazji. Moje ulubione kolory wzbogacone o (oczywiście, a jakże! chyba nikogo nie zaskoczyłam) haftowane kwiaty i falbanki. Aby nie było zbyt monochromatycznie dobrałam pudroworóżowe szpilki i voila! niedzielny zestaw gotowy.
















bluzka- Zaful
spodnie- New Look 
zegarek- Tommy Hilfiger
buty- Vices 


Ze sklepu Zaful zamówiłam również kolejną koszulę. Biała z kwiatowymi wstawkami. Ach! Już widzę ją w kolejnej stylizacji ;)


koszula- Zaful 

Więcej podobnych koszul znajdziecie tutaj- floral shirt

Zaful - ruffle neck blouse


O tym, jak bardzo uwielbiam falbaniaste rzeczy zdążyliście się już przekonać,
dzisiaj prezentuję Wam kolejną część wishlisty ze sklepu Zaful skupioną wokół tego trendu.
Więcej znajdziecie w kategorii ruffle neck blouse 




\


Be chick with Dresslily

Hello my dear!

Summer unfortunately is going to end and days are shorter and colder.
I think that time when we will hide a mini dresses and shorts is really, really close.
So! It do not mean that we will not wear dresses anymore.
I just think that tea lenght dresses will be better for colder days.
Today I am going to show you some beauties which I have found on Dresslily.
So, enjoy!

Wakacje niestety powoli się kończą, a dni stają się krótsze i zimniejsze.
Niedługo nadejdzie czas, gdy schowamy mini sukienki i szorty na dni naszej szafy.
Ale! To nie oznacza, że przestaniemy w ogóle ubierać się kobieco.
Myślę, że sukienki o długości midi będą sprawdzały się lepiej podczas chłodnych, jesiennych dni.

Dzisiaj przygotowałam dla Was mały przegląd perełek, które znalazłam na Dresslily.











Remember about sales on this store!




poniedziałek, 21 sierpnia 2017

102. Demakijaż i oczyszczanie z Eveline

O tym, że markę Eveline bardzo lubię zdążyliście się już przekonać.
Cenię sobie zarówno ich kosmetyki kolorowe, jak i te przeznaczone stricte do pielęgnacji.
Ostatnio sięgnęłam po kilka produktów, które miały mi pomóc w doprowadzeniu  cery do odpowiedniej kondycji.

Zestaw, który skomponowałam miał służyć przede wszystkim oczyszczeniu mojej cery.
Sięgnęłam zatem po:
- dwufazowy płyn do demakijażu;
- maska węglowa;
-maseczka ze spiruliną.



1. Dwufazowy płyn do demakijażu




DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU TWARZY, OCZU I UST niezwykle skutecznie usuwa trwały oraz wodoodporny makijaż. Nie pozostawia tłustej warstwy. Innowacyjna formuła wzbogacona o olejek z róży, AQUAXYL™ oraz olejek rycynowy intensywnie pielęgnuje delikatną skórę wokół oczu, głęboko nawilża i odżywia, zapobiega przesuszeniom, redukuje oznaki zmęczenia oraz wzmacnia i regeneruje rzęsy.

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Ethylhexyl Palmitate, Eyhylhexyl Stearate, Isododecane, Isopropyl Miristate, Glycerin Rosa Gallica Flower Extract, Rosa DamascenaFlower Oil, Panthenol, Allantoin, Argania Spinosa Karnel Oil, Macadamia TernifoliaSeed Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Tocopheryl Acetane, DMDM Hydantion, Polyaminopropyl, Biguanide, Xylityglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Glucose, Sodium Chloride, Potassium, Sorbate, Sorbic Acid, Cl 16255. Cl 17200. Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Glucose.



Spośród wszystkich kosmetyków do demakijażu moimi ulubieńcami zdecydowanie są płyny dwufazowe. Nie cierpię męczyć się podczas usuwania makijażu i z reguły wybieram produkty, które pozwalają na natychmiastowe jego usunięcie. W tej kwestii płyny dwufazowe radzą sobie u mnie najlepiej.
Ostatnio bardzo zaprzyjaźniłam się (a właściwie moja cera) również z kosmetykami różanymi wobec czego mój wybór padł właśnie na ten płyn marki Eveline.
Miałam ogromną nadzieję, że dobrze sprawdzi się u mnie.

Zwykle bardzo sceptycznie podchodzę do obietnic producenta, ale tym razem zdecydowałam się zaufać. I prawdę powiedziawszy zupełnie nie jestem rozczarowana. Płyn faktycznie bardzo dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu- dał radę nawet wodoodpornemu tuszowi do rzęs. Praktycznie już po pierwszym przyłożeniu wacika nasz makijaż zostaje usunięty. Mówiąc o usuwaniu makijażu oka, myślę, że warto w tym miejscu zaznaczyć, że płyn nie podrażnia i nie powoduje pieczenia tej jakże wrażliwej okolicy.
Konsystencja jest typowa dla tego typu produktów- ciekła, lekko oleista. Płyn nie pozostawia na skórze tłustego filmu, co jest dla mnie ogromnym plusem. Skóra po jego użyciu jest oczyszczona,  nawilżona i gotowa do przeprowadzania dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.
Produkt nie podrażnia, nie uczula. Jestem zdecydowanie na tak.




2. Pasta z aktywnym węglem 



Oczyszczająca pasta do mycia twarzy z aktywnym węglem na bazie nowatorskiej, multiaktywnej formuły łączy działanie 3 kosmetyków: żelu myjącego, peelingu i maseczki matującej. Idealnie sprawdza się przy cerze mieszanej, tłustej i trądzikowej, z powracającymi niedoskonałościami, błyszczeniem, zaskórnikami, widocznymi porami.
• Dogłębnie i skutecznie usuwa zanieczyszczenia i makijaż.
• Delikatnie złuszcza i wygładza skórę.
• Detoksykuje i zapobiega powstawaniu wyprysków.

Nowatorska receptura bogata w aktywny węgiel, działa na skórę niczym magnes, chwytając i usuwając wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia i toksyny. Przełomowe połączenie kwasu salicylowego, kaolinu i mentolu działa przeciwtrądzikowo, orzeźwia, dogłębnie oczyszcza, zapobiega powstawaniu zaskórników, działa ściągająco i matuje.

Produkt testowany dermatologicznie.

Sklad: Aqua (Water), Kaolin, Magnesium Aluminum Silicate, Sodium Laureth Sulfate, Propylene Glycol, Cocamide DEA, Xanthan Gum, Cocamidopropyl Betaine, Polyethylene, Charcoal Powder, PEG-75 Lanolin, Alcohol Denat., Salicylic Acid, Sodium Chloride, Parfum (Fragrance), Polyquaternium-7, Menthol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, DMDM Hydantoin.


Dzięki temu, że pasta łączy w sobie funkcje trzech kosmetyków, mamy możliwość używania jej na kilka sposobów. Producent sugeruje nam korzystanie z niej jako: 
·        Pasty: nanieść niewielką ilość na zwilżoną skórę, delikatnie masować, spłukać wodą. Stosować codziennie.
·        Peelingu: stosować na wilgotną, oczyszczoną skórę, masować przez 2-3 minuty, spłukać. Stosować 2-3 razy w tygodniu.
·        Maseczki: nałożyć na czystą, suchą skórę, pozostawić przez 10 minut, następnie zmyć wodą. Stosować 2-3 razy w tygodniu. Omijać okolice oczu.

Korzystałam z produktu zgodnie z instrukcją, wykorzystując wszelkie jego możliwości.
Już sama nazwa sugeruje nam konsystencję produktu i poniekąd jego kolor- czarna pasta z maleńkimi ziarenkami przypominającymi zmielony pieprz.
Zgodnie z zaleceniami myłam nią twarz codziennie wykonując delikatny masaż twarzy. Skóra po jej użyciu jest delikatna, gładka, a produkt świetnie radzi sobie z domywaniem resztek makijażu. Bardzo ważnym aspektem dla mnie jest to, że produkt nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, skóra twarzy jest czysta, gładka  i nie występuje uczucie ściągnięcia. Produktu używałam zawsze wieczorem i po kilku użyciach zauważyłam jego efekty- drobne niedoskonałości zostały zminimalizowane, podobnie jak zaczerwienienia. Podczas używania produktu na mojej buzi nie pojawiały się nowe wypryski i krostki.

Produkt sprawdziłam również w roli peelingu. Jest drobnoziarnisty i bardzo delikatny-  drobinki są maleńkie co sprawia, że peelingowanie twarzy jest przyjemne i nieinwazyjne dla mojej cery, która ostatnio stała się dość wrażliwa.
Efekty działania są podobne jak w przypadku wcześniejszego zastosowania.

Bardzo lubię maseczki węglowe, więc korzystałam również z tej funkcji pasty.
Nakładanie jest przyjemnie, nie spływa z buzi, nie piecze po aplikacji. Skóra po zabiegu jest miła w dotyku, lekko rozjaśniona.

3. Maseczka ze spiruliną 




Oczyszczająca Maseczka Peel-off do twarzy ze spiruliną na bazie innowacyjnej formuły bogatej w składniki detoksykujące i pielęgnujące, profesjonalnie i dogłębnie oczyszcza, wchłania nadmiar sebum i wygładza oraz usuwa wszelkie zanieczyszczenia i toksyny. Żelowa konsystencja maseczki szybko wysycha na skórze, tworząc plastyczną masę, która po usunięciu daje natychmiastowy i widoczny efekt pięknej skóry już od pierwszego użycia.


DOGŁĘBNE OCZYSZCZENIE I UDOSKONALENIE:  Spirulina  –  niebiesko – zielona alga spektakularnie i kompleksowo pielęgnuje skórę. Przywraca jej jędrność i blask. Ma wyjątkowe zdolności antyoksydacyjne. Zapobiega powstawania niedoskonałości. 
Kompleks SEBU CONTROL EXPERT reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza widoczność rozszerzonych porów, działa ściągająco, kojąco i oczyszczająco.


Skład: Aqua (Water), Alcohol Denat., Polyvinyl Alcohol, Glycerin, Sucrose, Propylene Glycol, Arctium Lappa Root Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Citrus Limon Fruit Extract, Humulus Lupulus Cone Extract, Hypericum Perforatum Flower/Leaf/Stem Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Saponaria Officinalis Root Extract, Spirulina Maxima Extract, Panthenol, Menthol, Charcoal Powder, Sodium Acetate, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Ethylxehylglycerin, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Mica, CI 77891, CI 19140, CI 74160.



Sposób użycia maseczki jest standardowy dla tego typu produktów- nanosimy na oczyszczoną skórę twarzy i pozostawiamy przez około 20minut.
Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę to kolor- piękny zielony odcień, który mieniąc się sprawia wrażenie jakby był wzbogacony brokatem. Konsystencja gęsta, mocno żelowa z małymi grudkami w środku. Nakładanie zatem wymagało nieco wyczucia i odpowiedniego rozprowadzenia, aby miejscami nie utworzyć zbyt dużej warstwy. Jest to maseczka typu peel- off, więc takie równomierne nałożenie zdecydowanie ułatwi nam późniejsze ściągnięcie kosmetyku z twarzy. 
Rozprowadza się dość dobrze. Po nałożeniu ja odczułam przyjemne chłodzenie na twarzy, więc od pierwszego kontaktu z cerą miałam wrażenie, że maska działa. Pozostawiona na twarzy nie powodowała żadnego dyskomfortu, zatem czasu pilnowałam z zegarkiem w ręku, aby przypadkiem o masce nie zapomnieć. 
Trzyma się twarzy dość mocno, niczym przyklejona, ale wydaje mi się, że taka jest specyfika produktów peel- off. Jej zmywanie, czy też raczej ściąganie nie stwarza żadnego kłopotu, odchodzi z twarzy bardzo dobrze, choć przyznam, że trochę się zapędziłam i nałożyłam ją nieco zbyt blisko granicy twarzy, gdzie są małe włoski, wobec czego nastąpiła mała depilacja ;)  
Szczerze mówiąc podobnych masek przetestowałam już kilka, więc nie wierzyłam w cudowne "wyciągnięcie" niedoskonałości i usunięcie ich z twarzy. Po zmyci jednak tego zielonego cuda zostałam przyjemnie zaskoczona. Moja twarz była oczyszczona, naprawdę! Małe niedoskonałości zostały zniwelowane, a te większe przygaszone. Skóra nabrała jednolitego kolorytu i została rozświetlona. Dla mnie był to prawdziwy efekt "wow:. ponieważ o tej wspomniany jednolity kolory niestrudzenie walczę.
Maska stała się obligatoryjnym elementem mojej pielęgnacji i póki co, nie zamierzam z niej rezygnować. 


Cały ten zestaw bardzo przypadł mi do gustu i na pewno szybko się z nim nie rozstanę. Dzięki niemu moja cera jest dobrze rozjaśniona, a do cel jakim jest równomierny koloryt zbliżam się wielkimi krokami. Na mojej buzi pojawia się coraz mniej niedoskonałości, a te które zagościły tam wcześniej zostały zniwelowane. 
Produkty są łatwo dostępne- znajdziecie jej w niemalże każdym Rossmannie. 


sobota, 19 sierpnia 2017

101. Paski

Witajcie kochani w piątkowy poranek!

Zanim rozkręcę się w pracy na dobre, dopiję poranną kawę i zajmę tym, co powinno być zrobione przychodzę do Was z nowym postem.
Ostatnio dokucza mi potworny brak czasu i czuję się nieco przytłoczona obowiązkami.
Nawet po jednodniowym urlopie w górach, który i tak przypadł w dniu wolnym od pracy czułam poniekąd małe wyrzuty sumienia
Niedługo koniec wakacji, koniec miesiąca i deadline wielu spraw.
Będzie wymagało to ode mnie nie tylko większego nakładu pracy, ale również podjęcia kilku decyzji, które odkładane "na potem" upominają się wreszcie o poświęcenie im uwagi.
Podchodzę jednak do wszystkiego z właściwym dla siebie optymizmem i ufam, że będzie dobrze.
Być może to naiwne. Lecz cóż innego pozostaje?


Prezentuję Wam stylizację, której zdjęcia zostały zrobione podczas małego, wieczornego spaceru (właściwie nieco wymuszonego koniecznością odwiedzenia poczty).
Biały top i jeansowe szorty to jedno z moich ulubionych wakacyjnych połączeń- sprawdza się zawsze. Tym razem dobrałam kardigan- narzutkę w moich ulubionych kolorach. Aby było nieco bardziej kobieco mój wybór padł na beżowe szpilki, które tak naprawdę towarzyszą mi już od kilku lat, a na blogu maja swoją premierę. Duża pojemna torba, która zmieści wszystko i mamy gotowy miejski look.
Bez ukochanego zegarka z domu się nie ruszam-jest to element nie tylko praktyczny ale pełni również funkcję biżuterii dla mnie.













kardigan- Rosegal
spodenki- Primark
top- H&M
szpilki- nn
zegarek- Tommy Hilfiger


Podobne kardigany znajdziecie tutaj- long coat jacket
Z Rosegal zamówiłam ostatnio kwiatowy komplet (top + szorty) oraz białą bluzkę z kołnierzykiem.